piątek, 28 listopada 2014

Legginsy i pułapka.

Nadejszla jesień, a wraz z nią długie, zimne i ciemne wieczory. Nie mam ochoty na żadne wyjścia po południu. W domu jest mi cieplutko, jest też ciepła herbatka z miodem i stary łucznik ;) Mamidłu znowu zachciało się szyć :)

Starsze dziecię uskarżało się na zimno. W nóżki zimno. Zwykłe, bawełniane legginsy okazały się być już za cienkie na taką pogodę. Pochodziłam po sklepach, znalazłam ocieplane legginsy (Nuśka ceni sobie wygodę, nie znosi spodni jeansowych ani żadnych innych krępujących ruchy ubrań). Cena 40 zł. Szybko policzyłam, że przydały by się co najmniej ze 4 sztuki takich getrów, co dało min. 160 zł. No way!
Kupiłam mięciutką, ocieplaną dzianinę za 11 zł i w pół godziny uszyłam legginsy. Dziecię ubrało, "mmm jak milutko i cieplutko mi teraz w tyłeczek" czyli pełna akceptacja :)

A w czasie, kiedy szyłam starszej getry, młodsza szykowała na mnie pułapkę ;)